Paszteciarnia

Sklep mojego stryja Mieczysława Czyżewskiego na przedwojennych Szmulkach: piwo, kawa, herbata, zakąski, kwas Ząbkowska róg Korsaka. Tam gdzie kapliczka z Matką Boską. Każdy wie, gdzie to jest.

      Stryj kupił sklep i mieszkanie przed wojną jak właściciel, Żyd, budował tą kamienicę. Już w okupację pewnego wieczoru do wyszynku przyszło kilku nygusów napić się wódki a po libacji za nic nie chcieli opuścić lokalu mimo uprzejmych zachęt stryja, który chcąc nie chcąc wezwał policje. Przyjechali granatowi, bo to już godzina policyjna była i jakieś szwaby się przy okazji napatoczyli nie wiadomo skąd. No i zawinęli kwiat miejscowego rycerstwa. Kiedy we wrześniu 44′ ruskie na Pradze się pojawili to ktoś życzliwy ich poinformował, że stryj niewinnych ludzi Niemcom wydał. A tym bydlakom nie trzeba było dwa razy powtarzać. Sklepikarz, burżuj w krawacie, widomo: polski faszysta! Zabrali go na przechowanie i ślad po nim zaginął. Pewnie zastrzelili go jak psa i wrzucili do zbiorowego dołu razem z chłopakami z NSZ i niemieckimi zbrodniarzami albo wysłali na Kołymę. Tak czy siak nikt go już potem nigdy nie widział.

      Córkę zastrzelił niemiecki lotnik-bandyta jeszcze we wrześniu 39’ kiedy stała w oknie a żona zmarła w samotności we wczesnych latach 50-tych. Sklep ukradł towarzysz Bierut a ja nie mam nikogo w warszawskiej palestrze, w Ministerstwie Finansów ani w ratuszu, więc pewnie krwawicy stryja dla rodziny nie odzyskam, choć się nam należy. 

      Pozostało tylko kilka tych pożółkłych zdjęć łebskiego faceta, który z podlaskiej wsi do Warszawy przed wojną przyjechał i forsę zrobił. Na jednym z nich wszyscy troje na spacerze: eleganccy, uśmiechnięci, szczęśliwi. Nie domyślają się, co ich czeka….